środa, 12 września 2012

Dzień szósty, środa. Projekt zaczyna mieć ręce i nogi. Może nawet podskoczy...



W samo południe spotkałam się dzisiaj z Martą Trakul z Fundacji Na Rzecz Wspólnot Lokalnych „Na Miejscu”. Imponujące działania na małą i dużą skalę w zakresie ekologii, planowania przestrzennego i zmian w przestrzeni miejskiej. Fundacja, przy ścisłej współpracy z amerykańskim Project For Public Spaces planuje zmianę oblicza warszawskiego Mariensztatu oraz terenów nad Wisłą na Żoliborzu. Systemowe rozwiązania oraz zasadnicza refleksja (powinnam chyba zacząć spisywać sobie dekalog prawd wcale-nie-objawionych): zmiana w pierwszej kolejności musi zajść w głowie i w myśleniu. Dopiero potem możliwe są działania mające na celu fizyczne zmiany w przestrzeni i rozwiązania, które mają służyć komuś i funkcjonować dla kogoś, nie zaś same dla siebie.
Marta opowiedziała mi także o corocznej światowej akcji „Park(ing) Day”, która w tym roku przypada 21 września. Nie miałam pojęcia. Elbląg nie powinien obchodzić takiego dnia z daleka :). Tutaj na przykład francuskie przypomnienie o tegorocznej akcji: http://vimeo.com/43545257.
Jako nawiązanie do spotkania – fotografie warszawskich ingerencji przestrzennych, które napotykam tu i ówdzie (niektóre wtedy, gdy zgubię się w mieście mimo skrupulatnie wyrysowanej mapki).

Dwie godziny później – spotkanie z Martą Białek-Graczyk. Interwencja Marty była konieczna, ponieważ mój projekt, o czym byłam głęboko przekonana: „leżał i kwiczał” :) Trochę czasu minęło, zanim uświadomiłam sobie, że to chyba całkiem naturalny proces i każdy AIR jakoś tam po swojemu też przez to przechodził. Mam nadzieję, że od teraz mogę mówić o tym stanie w czasie przeszłym.

W dalszej części dnia:
- spacer celem zakupu 5 metrów tkaniny koloru białego
- odbiór faktury z pasmanterii (faktury nie ma, wszystkie inne są, ale mojej nie ma, super.)
- wizyta w centrali na Mokotowskiej, celem wypożyczenia sprzętu fotograficznego
- spotkanie z Wojtkiem, który obiecał podrzucić kontakty i z którym pokrótce obgadaliśmy ostatni elbląski slam poetycki (co począć w tym naszym Elblągu, aby ludzie wyszli ze swoją poezją na scenę?)
- telefoniczne ustalenia jutrzejszych działań z Basią (w ostatniej fazie rozmowy Basia mówiła do mnie przykryta kołdrą, którą zarzucił na nią syn Tymek, próbując udusić własną mamę...) :)

Na deser wybrane cytaty z korespondencji mailowej oraz przeprowadzonych rozmów:

Mail: „Szanowna Pani, uprzejmie informuję, że Pan (tutaj imię, nazwisko i funkcja) nie weźmie udziału w Pani projekcie. Życzę powodzenia w jego realizacji.” Aldi – mówiłaś, że da się namówić!

Telefon: (po mój numer pani dzwoniła aż do Elbląga): „Bardzo fajny pomysł, no naprawdę, ale, no muszę Pani powiedzieć, że sytuacja u nas wygląda mało „skocznie”... Pani Dyrektor jest akurat na Biennale w Brazylii. Również nasi kuratorzy są „wyjechani”, a ci, którzy są, mają raczej problemy ze zdrowiem”.

Rozmowa (z pozdrowieniami dla W.): „Nie będę skakał, bo mam doła.”

Tyle wrażeń na dzisiaj :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz