Jestem już w pociągu powrotnym do
Elbląga. Przechadzając się po warszawskim dworcu centralnym, natknęłam się na
budkę fotografa, w której robiłyśmy z Barbarellą zdjęcie do mojej karty
miejskiej. Teraz zastanawiam się, jak wygramolę się z pociągu, z bagażem
cięższym jakieś 10 kilogramów, ze względu na sterty książek, katalogów i
informatorów, które zdążyłam zgromadzić podczas swojej rezydencji. Tymczasem
dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Dwa najlepsze od dłuższego czasu
tygodnie. Dwa totalnie intensywne i szalone tygodnie. I zaskakujące oczywiście
:)
Gwoli podsumowania:
- pakiety skakankowe szczęśliwie
lądują powoli w miejscach swego przeznaczenia :) Wczoraj, czyli w czwartek, w
moim „rezydencyjnym” mieszkaniu zorganizowana została mini manufaktura. Dzięki
pomocy Aldi, skakanki ucięte zostały bardzo precyzyjnie. Ja zajęłam się
nieszczęsnymi naprasowankami na worki. Nieszczęsnymi, ponieważ wczoraj, zanim
znalazłam punkt ksero, w którym podjęto się wydruku naprasowanek,
odwiedziłam najpierw mniej więcej 10 innych miejsc. Wszędzie nie, wszędzie
straszą bajońskimi cenami za naprawę, „w razie czego” :)
Punkt ksero, do którego trafiłam,
obsługiwany przez bandę wesołych chłopaków, okazał się miejscem, gdzie WSZYSTKO
DA SIĘ ZROBIĆ, mimo iż panuje tam totalny sajgon i praca wre na okrągło :)
Panowie są dla siebie złośliwi non stop, jak mniemam, z czystej życzliwości i
sympatii wzajemnej dogryzają jeden drugiemu, czasem też dogryzają klientom
(„Kto tak przygotowuje dokument do druku? No nie...” - to usłyszałam ja). Udało
mi się jednak zaskarbić ich względy na głos wypowiedzianym hasłem; „Niezły
macie burdel w tym archeo, siostry” :)
W każdym razie – naprasowankami
zajmowałam się ja. Całość, czyli pakiet skakankowy prezentuje się wybornie – na
potwierdzenie zdjęcia :) Póki co, skakanki rozdysponowane zostały do:
Cafe Kulturalna przy Pałacu
Kultury i Nauki, KUCHNI przy ulicy Kopernika, Kafki na Powiślu, klubokawiarni
Grawitacja, Kawiarni Ogrody na Mariensztacie. Docelowo znajdą się także w kilku
innych miejscach, w tym, być może w Bibliotece Uniwersyteckiej, gdzie Pani
trzymała dzisiaj mnie i Basię jakieś 20 minut, aby przedyskutować temat.
Skakanki tam zostały, ale oficjalne pismo musi być :) Kilka sztuk pakietów
rozdysponuje jeszcze Basia na Pradze oraz Aldi w Centrum.
Padało pytanie: „A co jeśli ktoś
będzie chciał ukraść skakankę?” Jak to co? Byłoby spełnieniem moich marzeń,
gdyby okazała się ona tak pożądanym przedmiotem :)
- zaczął funkcjonować profil
akcji na facebooku oraz blog. Zatem, można nas „przylajkować”, można także
obejrzeć skaczące zdjęcia oraz dołożyć swoje na potwierdzenie, że się
zaskoczyło.
Okazuje się, że tak naprawdę cała
akcja dopiero teraz się zaczyna i dopiero teraz (paradoksalnie, kiedy już
wyjechałam i zakończyłam swoją rezydencję), widoczne zaczną być jej ewentualne
efekty. Basia będzie starała się monitorować sytuację skakanek w lokalach na
bieżąco.
- spotkałam się dzisiaj z Martą
na rozmowie podsumowującej projekt. Refleksji jest mnóstwo. Osobiście dla mnie,
te dwa tygodnie – z jednej strony wizyty w różnych miejscach i spotkania, z
drugiej strony cały proces związany z historią mojej pomarańczowej skakanki,
były czasem mnóstwa obserwacji i wniosków na temat własnego sposobu działania,
myślenia o pewnych sprawach, zachowania się w pewnych sytuacjach. Dowiedziałam
się mnóstwo, a pewne zachowania i sposoby działania na terenie kompletnie mi
obcym, „wylazły” jeszcze wyraźniej i tym bardziej dają do myślenia. Nie jestem
zadowolona w 100 % ze wszystkiego, co po drodze się zadziało, choć z drugiej
strony – takie absolutne zadowolenie ze swoich działań mogłoby być podejrzane.
Mam świadomość „słabych punktów” oraz niedociągnięć. Ale na szczęście, tak samo
mam świadomość tego, co poszło dobrze. Przede mną jeszcze długa droga do
„perfekcyjnego animatora kultury”. Niemniej – dwa tygodnie w „ę” były
„szkoleniowym” doświadczeniem najlepszym z tych, jakie do tej pory mi się
przytrafiły. Fizycznie pozostał po nich jedynie worek ze skakanką. Natomiast
tej liczby wniosków, doświadczeń i inspiracji, których się „nachapałam”, nie
pomieści żaden wór!
- Basia odebrała pakiet startowy
na warszawski bieg na 10 km. Może zaskoczy nas wszystkich wygraną? :)
Powodzenia Barbarello! Tymczasem ja wracam do Elbląga, gdzie już dzisiaj
formuje się tajna frakcja wielbicieli pomarańczowej skakanki :)
DZIęKUJę za wszystko!
:) wracaj do nas!
OdpowiedzUsuń