niedziela, 16 września 2012

Dzień dziewiąty, sobota. Spoglądamy z góry.


Dzięki imprezom, które miały miejsce dzisiaj w Warszawie, mam tu na myśli „Verva Street Racing  i „Ecco Walkathon”, moja orientacja w przestrzeni oraz topografii miasta wystawiona została na najwyższą próbę :). Przyzwyczaiłam się już, że z Placu Trzech Krzyży do domu wracam zawsze 116 lub 180. Wysiadam na Placu Krasińskich i swobodnie przemieszczam się w kierunku ul. Mostowej. Przyzwyczajenie sprawiło, że czujność moja została uśpiona i autobus kursujący dzisiaj po zmienionej trasie wywiózł mnie gdzieś, nie wiadomo gdzie. Do tej pory nie wiem jakim cudem trafiłam do domu :).

Kolejna, popołudniowa wycieczka, również odbyła się nie bez dodatkowych atrakcji komunikacyjnych. Stałam na przystanku dobrych kilka minut, zanim olśniło mnie, że, według wszelkiego prawdopodobieństwa, autobus 116 nie zjawi się na nim, ponieważ w dalszym ciągu (O Eureko, to przecież nadal ten sam dzień!) kursuje po zmienionej trasie. Jedyną oczekującą osobą na przystanku oprócz mnie okazał się pan, wierny kibic Polonii Warszawa, który zdesperowany i już lekko wcięty, zagadał mnie o wynik meczu Polonii z Jagiellonią Białystok, który odbył się przed południem. Wyniku nie znałam i nie mogłam pomóc (teraz już wiem, że był remis). Pan był niezwykle miły i zapytał na którym roku studiów jestem (no raczej...) oraz skąd jestem. Kiedy powiedziałam, że z Elbląga, stwierdził, że odtąd w takim razie będzie kibicem (tu poprosił, abym podała nazwę naszego klubu) Olimpii Elbląg. Szybko jednak oboje doszliśmy do wniosku, że chyba nie jest to najlepszy pomysł dla kibica Polonii, ponieważ Olimpia ma „zgodę” z Legią, nie z Polonią i w ogóle się to nie klei. Zawinęłam się z przystanku czym prędzej, sugerując Panu to samo, bo przecież autobus i tak nie kursował. Pan jednak stwierdził, że będzie tam stał, dopóki nie przyjedzie jakiś nocny (było po 16.00).

Nie wiedziałam za bardzo co począć i jak trafić na Plac Wilsona, a stamtąd do Agnieszki, z którą byłam umówiona na strategiczne uzgodnienia projektowe. Aga przez telefon poradziła mi, abym przemierzyła park i udała się na tramwaj nr 15, co też uczyniłam. Trafiłam na przystanek błyskawicznie. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że na przystanku widniała informacja „Przystanek skasowany” :). Ech... Do trzech razy sztuka, pomyślałam - metro ostatnią deską ratunku. I co? Bingo! Udało się! Trafiłam na Plac Wilsona! Trafiłam do Agnieszki!

Kilka chwil po mnie trafiła tam także Gosia, która wczoraj i dzisiaj trzaskała nam wspaniałe zdjęcia. Z Agą ustaliłyśmy wszystkie szczegóły, które ustalenia wymagały. Na okoliczność naszych odwiedzin Aga upiekła pyszne ciasto z jabłkami („No, w końcu jesteś IN RESIDENCE, to trzeba Cię ugościć”). Na sam koniec zaś wlazłyśmy na dach (to chyba dlatego to ubezpieczenie na czas pobytu ;). Na dachu spędziłyśmy czas bardzo miło, spoglądając na zielony Żoliborz i przeprowadzając kolejne działania projektowe. Super! 


Kolejny dzień dobry bardzo! A dzięki temu, że trochę pogubiłam się wracając z Agrykoli, gdzie startował Ecco Walkathon, obejrzałam całą serię murali pod mostem na skrzyżowaniu ulic Rozbrat i Myśliwieckiej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz