sobota, 23 lipca 2011

Próba podsumowania...

Chciałabym jakoś sprawnie „ogarnąć” wszystkie wydarzenia, w których uczestniczyłam podczas programu „Animator in residence”, by je chociaż pokrótce zasygnalizować, że miały miejsce, że były inspirujące, ważne dla mnie, wartościowe, że na pewno coś z nich – prędzej, czy później – zaowocuje w mojej bliższej, czy dalszej przyszłości, ale tych zdarzeń i co istotniejsze – ludzi

z nimi związanych, jest tak dużo, że trudno to jakoś pozbierać w harmonijną, czytelną całość.

foto: Agnieszka Gójska
Mogłabym, śledząc wydrukowany program, który otrzymałam pierwszego dnia, próbować ująć mój pobyt jakoś chronologicznie i punkt po punkcie zdawać relację – gdzie byłam, z kim się spotkałam, jakie tematy podczas danej rozmowy zostały poruszone itp.
Aczkolwiek przypuszczam, że tego typu gruntowna analiza harmonogramu (świstka papieru),
w tak schematyczny sposób, zapewne nie oddałaby wpisanej przez program „ę” – m.in. twórczej spontaniczności, elastyczności działań, niebywałej sprawności organizacyjnej, nastawienia na świadome kształtowanie procesu pracy koncepcyjnej nad swoim projektem – całej tej niezwykle ważnej wartości dodanej, odzwierciedlającej charakter pobytu rezydencyjnego w „ę”. Więc nie wiem, na ile chronologiczne przytaczanie punktów programu byłoby sensowne.

Najlepiej po prostu wspomnę o tych wydarzeniach, ludziach, instytucjach, o których z powodu natłoku zdarzeń, dotąd nic nie napisałam, a które są jednak istotne.

Wykład psycholog Aleksandry Bujacz „Przestrzeń miasta, a podstawowe potrzeby człowieka” – m.in. zagadnienia posiadania kompetencji w korzystaniu z przestrzeni publicznej.
Dzień na Targówku, w tym udział w Parku Bródnowskim w konferencji „Blokowiska – Reaktywacja” (wykłady dotyczące tematyki szeroko rozumianej rewitalizacji blokowisk, w tym bardzo istotnej – dla kształtowania tożsamości miejsca i poczucia odpowiedzialności za nie – rewitalizacji społecznej; wykłady, m.in. prof. Anny Gizy, dr Dariusza Gawina, dr Krzysztofa Herbsta). Wieczór spędzony na dachu bloku i spotkanie z astronomem. W kolejnym dniu – spotkanie z Hanną Radziejewską-Nowak, koordynatorką akcji Re-Blok.

Dzień na Pradze – spacer po pracowniach artystycznych na Starej Pradze z Kasią Ścieszką (wraz z „Seniorami w akcji”) i Kasią Chudyńską-Szuchnik, przewodniczką miejską proponującą alternatywne zwiedzanie Warszawy. Wrażenie zrobił na mnie, m.in. ujmujący klimat i atmosfera Pragi, zwłaszcza ulicy Brzeskiej, liczne tutejsze foto-murale, Galeria Nizio, Koło Gospodyń Miejskich i jego działalność.

Niedziela w parku wokół CSW i udział w działaniach partycypacyjnych w ramach projektu „Muzeum bez ścian” – w akcji Doroty Podlaskiej „KOLEKCJA nowe zabytki” określiłam siebie jako „niezależne, autorskie działanie w przestrzeni” i zostałam uznana za wyjątkowe dzieło sztuki i przyjęta do kolekcji Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie (nr inwentarza: CSW/022/czł) ;-)

foto: Agnieszka Gójska

– Poniedziałek, Dzień Kawiarniany: najpierw śniadanie na Chłodnej z Pauliną Capałą (członkinią zarządu „ę”) i Grzegorzem Lewandowskim (właścicielem klubokawiarni na Chłodnej i inicjatorem dialogu miejskich aktywistów z urzędnikami) – niezwykle interesująca rozmowa z Grzegorzem o istocie dialogu społecznego pomiędzy środowiskiem twórczym (animatorami, ludźmi ngo, niezależnymi działaczami itd.), a urzędnikami, o poszukiwaniu rozsądnych rozwiązań zarządzania środkami budżetowymi przeznaczonymi na kulturę; następnie spotkanie w kawiarni „U artystów” na Mazowieckiej z Krzysztofem Pacholakiem, koordynatorem projektu „Migawki. Spotkania z fotografią”).

– Liczne spotkania z ludźmi „ę” – Kubą Piątkiem (koordynatorem projektu Videonotacje), Beatą Tokarz (koordynatorką projektu „Seniorzy w akcji”) i Kasią Ścieszką, Agnieszką Pajączkowską (koordynatorką programu „Młodzi Menadżerowie Kultury w bibliotekach”), Karoliną Plutą (wyjazd do Góry Kalwarii w ramach projektu „Zoom na domy kultury. Strategie rozwoju” i współpraca przy akcji animacyjnej badającej nastawienie mieszkańców Góry do własnego miasta), Zuzą Sikorską (koordynatorką programów „Fotoprezentacje”, „Pracownia Design), Martą Białek (prezeską „ę” – niezwykle cenne konsultacje i osobny dzień z Martą – dzień zarządzania).

Spotkanie w CSW z Januszem Byszewskim i inspirująca rozmowa m.in. o istocie laboratorium sztuki współczesnej (o genezie, przemianach tych działań), o działaniach partycypacyjnych, o ich potrzebie i znaczeniu, o projektowaniu sytuacji twórczych.

Popołudnie spędzone na spacerze z Kasią Kazimierowską na Saskiej Kępie – m.in. rozmowa o niezależnych aktywistach, o wewnętrznej potrzebie działania, o możliwościach robienia fajnych rzeczy przy bardzo niskim budżecie, o aktywnym środowisku.

Wizyta w Krytyce Politycznej na Nowym Świecie – spotkanie i rozmowy: z Joanną Tokarz-Haertig, z Agnieszką Wiśniewską – poruszone przez Agnieszkę interesujące tematy m.in. ruchu Obywateli Kultury i podpisanego Paktu Dla Kultury – jego znaczenie w wprowadzeniu do debaty publicznej tematu kultury jako czynnika rozwojowego państwa.

Starałam się naprawdę niezwykle skrótowo zasygnalizować różne punkty programu „Animator in residence”, a i tak tekst wyszedł długi.

Pokuszę się jeszcze o małe podsumowanie:

foto: Agnieszka Gójska
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak wszystko to, czego doświadczyłam dzięki temu programowi i ludziom w niego zaangażowanym, umiejętnie spożytkować i oby stało się to jak najszybciej ;)))

Dziękuję serdecznie wszystkim z „ę” i poza „ę”, których miałam okazję wtedy poznać.

Pobyt Kariny dokumentowała Agnieszka Gójska.

czwartek, 7 lipca 2011

Kolejny dzień „nadprogramu” za mną.

Wczoraj byłam w Fundacji Nowoczesna Polska – zaplanowane przez „ę” spotkanie z
Kasią Sawko przebiegło bardzo inspirująco – otwarte zasoby edukacyjne, wolne licencje,prawo autorskie (które w swych niektórych kuriozalnych paragrafach tak bardzo odbiega od rzeczywistości, że wręcz spycha logiczne/rozsądne myślenie i postępowanie wielu z naspoza prawo…) – zagadnienia, które zaczęły nabierać dla mnie zupełnie nowego znaczenia.

W każdym razie uświadomiłam sobie, jak wiele jest w tym temacie do zrobienia...
Potem spotkanie w „ę” – podsumowanie programu podczas rozmowy z Martą Białek
(prezeską Towarzystwa) i Karoliną Plutą (pomysłodawczynią i koordynatorką „animator in residence”). Miałam wybrać 3 moje hity z całego 2-tygodniowego programu. Dziewczyny naciskały – „Karina, co najbardziej się Tobie podobało, wybierz, powiedz?”. Byłam w kropce – niebywale trudne zadanie, bo jak miałam wybrać tylko 3 (tylko 3!!!), skoro każdy punkt (rozmowa warsztatowa, spotkanie animatora/pasjonata, konferencje, wykład,spotkanie autorskie, wydarzenie kulturalno-artystyczne, wizyta w instytucji/miejscu kulturalnym itd.) – był inspirujący i pobudzający do działania. Miałam też skrytykować – Co mi się nie podobało? Co było zbędne? Czego zabrakło? Co źle wyszło? itp. Starałam się bardzo usilnie, „wertowałam” w głowie, szukałam (no przecież tyle się wydarzyło, może faktycznie coś było nie tak, coś mniej trafione, coś mogło być po prostu zwyczajnie słabe)
… W przygotowaniu, realizacji, koordynacji (zarówno pod względem merytorycznym jak i
techniczno-organizacyjnym) ze strony „ę” nic nie znalazłam! Profesjonalizm, poświęcenie i przede wszystkim – po prostu (i zarazem „aż”) – chęć robienia czegoś i dzielenia się tym – dla ludzi i z ludźmi.

Tego dnia – też „programowo” pożegnałam się z „ę”… W zasadzie nie ma mowy o
pożegnaniu! Tak sobie teraz myślę, że tak naprawdę to dopiero początek zawartej
znajomości – z wspaniałymi ludźmi – zawiązanej na lata!

wtorek, 5 lipca 2011

5 lipca (wtorek), po północy

Nadprogramowy program (jaki sobie narzuciłam) w ramach kontynuacji działań „animator in residence” w moim założeniu miał być tylko lekkim dodatkiem... Jednak bardzo szybko ten lekki dodatek się zweryfikował i we wtorek wróciłam – jak każdego dnia – nieziemsko pozytywnie nakręcona, no i też zmęczona (ale tak przyjemnie zmęczona).
Dzień spędzony z Zuzanną Janin. Najpierw wybrałyśmy się na „Pielgrzymkę do sztuki” organizowaną przez Michała Stachyrę. Start – Stacja Falenica, cel – Galeria Kordegarda. Frekwencja (nie licząc nas) byłaby zerowa, ale niejako sama „pielgrzymka do sztuki” faktycznie odbyła się, lecz na nieco innym poziomie. Zawiązała się rozmowa z Ewą Jaskólską – inicjatorką kinokawiarni Stacji Falenica.
Sytuacja wręcz surrealna: siedzimy w trójkę (Zuza, Ewa i ja) przy jednym ze stolików w kinokawiarni, po jednej stronie rozpięty ekran (za nim, za ścianą znajduje się peron kolejowy), po drugiej – projektory, pijemy kawę, dyskutujemy o kulturze i ożywianiu miejsc poprzez szeroko rozumiane działania kulturalne i nagle przed nami „wyrasta” pani z pytaniem: „A do Śródmieścia już pojechał?”...

Do Kordegardy na wernisaż (Budget Show) też dotarłam z Zuzanną. No i taka niespodzianka – jedni z moich ulubionych i cenionych artystów: Robert Kuśmirowski otwierał wystawę (już tak dawno nie widzieliśmy się z Robertem – ostatni raz chyba w Bunkrze Sztuki, w 2009) i Kamil Kuskowski. Cudownie było znów ich widzieć, pogadać i powspominać.
Nie ma to jednak jak stolica, okazuje się, że trzeba po prostu w pewnych miejscach być i bywać

poniedziałek, 4 lipca 2011

Przed północą...

Dziś poza programem, ale jak najbardziej programowo dla Animator in residence miałam spotkanie z kolejną pasjonatką z Warszawy – Agnieszką Matan (koordynatorką projektu Ruch Sąsiedzki),realizującą działania animacyjno-kulturalne – ale co najistotniejsze – przedsięwzięcia dla ludzi i z myślą o ludziach.
Okazuje się,jakby się wydawało, „banalna” kwestia - sąsiedzi/sąsiedztwo, to w rzeczywistości jednak ogromna platforma nawiązywania relacji ludzkich, które mają ogromny wpływ na kształtowanie świadomości lokalnej, świadomości miejsca i przynależności do niego czyli na poczucie lokalnej tożsamości.

Tak naprawdę to prawie wszystko zaczyna się od rozmowy.
Ja przeprowadziłam podczas mojego pobytu rezydencyjnego wiele rozmów, do których jeszcze tutaj na blogu zapewne wrócę, a ściślej do tych osób, bo okazuje się, że pasjonatów/idealistów/zapaleńców/społeczników kulturalno-animacyjno-artystycznych w środowisku warszawskim jest wiele.

No i oczywiście byłam też w biurze „ę” – zobaczyć, porozmawiać, pobyć. Znaleźć się znowu w tym miejscu i z tymi ludźmi. Musiałam. Po prostu – zwyczajnie nie da się „zostawić” tego z dnia na dzień. Zresztą to nawet niewykonalne. Byłaby to wręcz zbrodnia ;) na pewno na sobie ;)

piątek, 1 lipca 2011

Przed i po północą, czyli jeszcze czwartek/początek piątku

Teoretycznie to dziś zakończyłam swój rezydencyjny animatorski pobyt w Warszawie. Dwa tygodnie (związane przede wszystkim z Mokotowską i z „ę”) minęły strasznie szybko, nawet nie wiadomo kiedy. Jeszcze bardzo dokładnie pamiętam pierwszy dzień, kiedy pojawiłam się w „ę” (czwartek, 16 czerwca, godz. 12.30) – akurat było zebranie zespołu – nowe twarze, nowi ludzie. A teraz, raptem po tych dwóch tygodniach, dziwnie będzie bez nich, już dzisiaj w piątek, kiedy „wypadłam z biegu programowego” czuję się nieswojo, bo czegoś brakuje – pozytywnego nakręcenia, ciągłego działania (i też zmęczenia fizycznego i niedospania). Przez moment poczułam się tak, jakbym nagle wysiadła z pędzącego Expressu. Niemniej, mam jakieś wewnętrzne pozytywne przekonanie, że wkrótce wsiądę do kolejnego, w którym zapewne to, co tutaj doświadczyłam i zyskałam, się spożytkuje ;)


przygotowania do finału mojej akcji


Najbardziej brakuje mi jednak przede wszystkim zakręconych pasjonatów-indywidualistów (bo tacy są w „ę) – przez te dwa tygodnie wszędzie było ich pełno wokół. Do obecności takich ludzi tak bardzo łatwo i naturalnie można się przyzwyczaić!

Podsumowanie mojego działania, zrealizowanego wokół Mokotowskiej, było udane. Sama byłam niezmiernie wewnętrznie poruszona, gdy widziałam i obserwowałam jak historie ludzi, które zebrałam i spisałam, na nowo odżyły w trakcie performatywnego spaceru i jak miejsca Mokotowskiej, które jeszcze dwa tygodnie temu były mi zupełnie nieznane i obce, teraz i dla mnie samej nabrały znaczenia, i jak przez to, stały się również i moimi miejscami.
Przez te dwa tygodnie wiele „Przydarzyło mi się na Mokotowskiej…”

na chwilę przed spacerem

Pobyt teoretycznie wprawdzie zakończony, ale praktycznie jeszcze w tym kolejnym (trzecim) tygodniu parę punktów programowych zrealizuję (akurat w tej sytuacji, cieszę się, że teoria nie idzie z praktyką). Przy okazji więc powspominam to, co wydarzyło się podczas tych dwóch tygodni, a czego, ze względu na tempo zajęć, nie byłam w stanie na bieżąco relacjonować. Kolejne relacje więc wkrótce ;)

spacer


fragmenty historii z Mokotowskiej na ścianie