poniedziałek, 2 lipca 2012

Dzień trzeci, czyli zacznę od końca


Dałem się namówić i wieczorem wyruszyłem obejrzeć mecz w strefie kibica. Strasznie rozczarowujące doświadczenie. Po pierwsze okazało się, że Mój Serdeczny Przyjaciel mnie oszukał i w finale nie gra jednak Jamajka. W związku z tym, pod znakiem znakiem zapytania postawiło to sens zakupu stosownego szalika, czapeczki, koszulki i wuwuzeli. Po wtóre, kiedy już z komentarza Pana Szpakowskiego zorientowałem się że w niebieskich to Włosi, zacząłem szukać na boisku Roberto Baggio. Pan Z Wąsem stojący obok wytłumaczył mi, że ten akurat skończył karierę z dziesięć lat temu. Kiedy próbowałem podjąć temat błyskotliwym: Tak? A Buffon jeszcze gra ..., w mało kulturalny sposób kazał mi odejść. Po trzecie oczywiście zaczęło padać, a na koniec już tradycyjnie i tak wygrali Hiszpanie. Po cholerę w ogóle robić takie mistrzostwa?!

Powinienem jednak wiedzieć, że tak się skończy, bo dzień przebiegał wyjątkowo udanie. Najpierw rano poznałem wreszcie Izę Rutkowską i Jej Fundację Form i Kształtów  Bardzo fajna, ciepła osoba z głową pełną pomysłów, która mówi tylko trochę wolniej ode mnie ;-) W sumie miałbym o Niej takie same dobre zdanie, nawet gdybym nie dostał prezentu, czyli butelki z wyprzedaży z tektury falistej ;-) (nie pytajcie co w środku ...). Cieszę się, że mogłem też chwilę porozmawiać o projekcie, z którym tutaj przyjechałem.
                                          zdjęcia: Kinga Michalska

Potem widziałem się z Kasią, która jest streetworkerem, pracuje z dzieciakami i zna warszawskie podwórka jak własną kieszeń. A w dotarciu na spotkanie nie przeszkodził Jej nawet warszafski ... grad. Dzięki raz jeszcze, do podziękowań dołączam kartę muzyczną: http://www.youtube.com/watch?v=pk0wo0YvmBM&feature=player_embedded#!
A tak bez mrużenia oka, całkiem na poważnie, polecam wszystkim Zbliżenia Teatru Tańca Zawirowania http://www.youtube.com/watch?v=S8HUe5KQyz4 Ja już poznałem, zachwyciłem się i jeszcze trochę nad tym myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz