Dałem się namówić i wieczorem wyruszyłem obejrzeć mecz w strefie kibica. Strasznie
rozczarowujące doświadczenie. Po pierwsze okazało się, że Mój Serdeczny
Przyjaciel mnie oszukał i w finale nie gra jednak Jamajka. W związku z tym, pod
znakiem znakiem zapytania postawiło to sens zakupu stosownego szalika,
czapeczki, koszulki i wuwuzeli. Po wtóre, kiedy już z komentarza Pana
Szpakowskiego zorientowałem się że w niebieskich to Włosi, zacząłem szukać na
boisku Roberto Baggio. Pan Z Wąsem stojący obok wytłumaczył mi, że ten akurat
skończył karierę z dziesięć lat temu. Kiedy próbowałem podjąć temat
błyskotliwym: Tak? A Buffon jeszcze gra ..., w mało kulturalny sposób
kazał mi odejść. Po trzecie oczywiście zaczęło padać, a na koniec już
tradycyjnie i tak wygrali Hiszpanie. Po cholerę w ogóle robić takie
mistrzostwa?!
Powinienem jednak wiedzieć, że tak się skończy, bo dzień przebiegał wyjątkowo udanie. Najpierw rano poznałem wreszcie Izę Rutkowską i Jej Fundację Form i Kształtów Bardzo fajna, ciepła osoba z głową pełną pomysłów, która mówi tylko trochę wolniej ode mnie ;-) W sumie miałbym o Niej takie same dobre zdanie, nawet gdybym nie dostał prezentu, czyli butelki z wyprzedaży z tektury falistej ;-) (nie pytajcie co w środku ...). Cieszę się, że mogłem też chwilę porozmawiać o projekcie, z którym tutaj przyjechałem.
zdjęcia: Kinga Michalska
Potem widziałem się z Kasią, która jest streetworkerem, pracuje z dzieciakami i zna warszawskie podwórka jak własną kieszeń. A w dotarciu na spotkanie nie przeszkodził Jej nawet warszafski ... grad. Dzięki raz jeszcze, do podziękowań dołączam kartę muzyczną: http://www.youtube.com/watch?
A tak bez mrużenia oka, całkiem na poważnie, polecam wszystkim Zbliżenia Teatru Tańca Zawirowania http://www.youtube.com/watch?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz