poniedziałek, 27 czerwca 2011

przed północą - ciąg dalszy

Dziś kolejna weryfikacja mojego wyobrażenia co do samej realizacji pomysłu, która według mojego założenia (jakże błędnego!) powinna przebiegać lekko, łatwo i przyjemnie. I owszem jest przyjemnie, fajnie, jest również i satysfakcja, nawet pewne zadowolenie (z wykonanej pracy), ale poza tym, to ciężka „robota”, która nie idzie tak lekko i tak łatwo.


Okazuje się, że „projektowanie sytuacji twórczych” – absolutnie nie należy do zajęć „lajtowych”. Dziś przeprowadziłam cztery kolejne rozmowy z ludźmi, pytając ich o to, co im się przydarzyło na Mokotowskiej. Usilnie starałam się jak najdokładniej spisać wszystko to, o czym mi mówili, nie chciałam niczego pominąć, ale i tak zdaję sobie sprawę z mojej ułomności, że zapewne coś mi umknęło (nad czym już teraz ubolewam!), a z tego, co udało mi się na szybko zapamiętać i zanotować, mam cokolwiek „stworzyć” – swoją historię Mokotowskiej w oparciu o zdarzenia/wydarzenia/opowieści zasłyszane od tych, których zaczepiam.



Nadal nie wiem, co z tego wyniknie. Faktem jest, że dziś byłam bardzo zmęczona. No tak, nie ma lekko. Przecież sama sobie to działanie wymyśliłam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz